TESTOSTERON I JEGO PRZECIWIEŃSTWO

„To ciekawe, że w dobie równości może się komuś wydawać niestosowne wskazywanie na jakąkolwiek dyscyplinę, jako zarezerwowaną dla mężczyzn, a jednocześnie nie wydaje się już niestosowne wskazywanie wybranych dyscyplin, czynności, portali, magazynów, czy predyspozycji - jako "typowo kobiecych".





KULTURYSTYKA JAKĄ PAMIETAMY

Trudno wyobrazić sobie dyscyplinę sportu w założeniach bardziej męską niż kulturystyka. Sport sylwetkowy, w którym sukces związany jest z testosteronem - hormonem oficjalnie nawet nazwanym męskim, miał być zarezerwowany dla męskiej części populacji. To testosteron decyduje o kulturystycznych predyspozycjach, a sukces miał mieć obraz przerysowanej męskość alfa. Kulturyści Złotej Ery nie czuli się oczywiście wcale płcią lepszą, ale dumni byli ze swej męskiej wyjątkowości, dlatego na zdjęciach znanym zawodnikom towarzyszyły zgrabne, czy wręcz seksowne modelki, często uwieszone na silnych ramionach kulturysty.
Takie postrzeganie dyscypliny ma obecnie swoje formalne odzwierciedlanie także w Polsce, PZKiTS , która jest główną organizacją kulturystyczną na szczeblu krajowym, nie wyróżnia w ogóle "kulturystki kobiecej", dla płci pięknej rezerwując pojęcie fitness i z nim dedykowane kryteria, dalekie od jakiegokolwiek porównywania, czy rywalizacji płci.






Arnold Schwarzenegger, typowy plakat oraz magazyn kulturystyczny, lata 70-te




"SIŁY REAKCJI"

Ścieżki emancypacji potrafią prowadzić w zaułki i wzbudzać powszechną konsternację. Tak właśnie było z kulturystką, w której kobiety postanowiły wskoczyć na tory znaczone przez mężczyzn, dysponując ledwie ułamkiem wspomnianych wcześniej predyspozycji hormonalnych. Pojawiły się kulturystki, a z nimi sytuacje kuriozalne - przed stolikiem męskich jury paradowały panie odziane w bikini, treski i szpilki, prężąc swoje najszersze i bicepsy. Dziś może się to wydać zaskakujące, ale w latach 80-90'tych widzowie polskiej telewizji publicznej, oglądali w ramach programów sportowych, takie właśnie zawodniczki, walczące masą mięśniową o pozycję kraju na arenie międzynarodowej. Podczas gdy władze i zależne od nich organizacje sportowe okazywały się w kwestii promocji maskulinizacji kobiet bardziej postępowe od polskiego społeczeństwa, w USA czołowe zawodniczki kulturystyki bywały zawieszane przez federację sportową (IFBB) za udzielenie się w sesjach dla Playboya.

Magazyn dla trenujących siłowo kobiet, rok 1992

Bev Francis 1989

Jak nie trudno się domyślić, proces taki w ciągu kolejnej dekady zdyskredytował ideę płasko rozumiej równości płci, ale i kulturystykę, jako dyscyplinę sportową. Niewiele kobiet posiada defektywnie dla swej płci wysoki poziom testosteronu, a chcąc rywalizować musiały go przyjmować farmakologicznie, doprowadzając nie tylko do zaniku kobiecych rysów twarzy, ale także poważniejszych następstw nienaturalnej ingerencji. Odbiór społeczny był bardzo negatywny, żartobliwie zadawano pytanie, kiedy powstaną konkursy mokrego podkoszulka dla mężczyzn cierpiących na ginekomastię?... Kulturystka Złotej Ery miała aspiracje stać się dyscypliną olimpijską, by wkrótce, w opisanym okresie, utracić je bezpowrotnie.










FITNESS CZYLI HISTORYCZNA SYNTEZA

Równolegle do "kulturystki-alfa" z emancypacyjnymi próbami "wkręcenia śruby za pomocą pilniczka do paznokci" ;), zrodziła się sportowa odpowiedź nacechowana estrogenem i kobiecym wdziękiem, jej nośnikiem były kasety VHS z treningiem zwanym "aerobic". Ta forma aktywności dla kobiet, oderwana była od ćwiczeń oporowych (a za tym też - niesławnego dla większości kierunku kulturystek), tak nie mniej, to właśnie "Fonda - workout" zaproponowała powszechne dbanie o sylwetkę dla niemęskiej części populacji i ten właśnie trend, wspólnie z kulturystyką, przeszedł później w jeden - FITNESS, czyli trening sylwetkowy płci obojga.
Dzięki temu dziś, w mnożących się i lokalizowanych często w centrach komercyjnych siłowniach spotykają się "pakerzy", kobiety z nadwagą, szczupłe dziewczyny i smukłe, zadbane chłopaki, nie mający i nie pragnący mieć z kulturystką sensu stricte wiele wspólnego. Efekt taki należy ocenić jedynie pozytywnie, w dobie powszechnego zaniedbywania ruchu i związanych z tym - powszechnych defektów sylwetki.




Jane Fonda 1984 (źródło Wikipedia)




ODRZUCENIE KOBIECOŚCI vs POŁUDNIOWA KONTESTACJA

Od początku lat 90-tych zrównywanie płci w formie dosłownej - czyli afirmacja elementów testerono-pochodnych (mięśnie, stanowczość) i deprecjacja estrogennych, zgodne było z promowanym kierunkiem pop-kultury. Hollywoodzkie bohaterki "nabierały jaj" z każdą kolejną superprodukcją, a w Polsce poszło to jeszcze dalej - z transmisji scenicznych oraz krajowych produkcji praktycznie wyrugowano eksponowanie walorów kobiecości i tzw. trzeciorzędowych cech płciowych (kobiecych kształtów) - żadnych spódniczek, żadnych dekoltów... Dziś może wydawać się to niewiarygodne, ale nie było wtedy w mediach żadnego odpowiednika Dody, nie wspominając o Alicji „Nicki” Kolasińskiej, a zmysłowość Kasi Figury pozostawiano komediom, i taki właśnie - komediowy lub prowincjonalny kontekst, próbowano nadać atrybutom kobiecości u schyłku ubiegłego wieku.
Powiedzieliśmy o znaczących, związanych z płcią, różnicach hormonalnych, ale nie wspomnieliśmy dotąd o innym jeszcze poziomie zróżnicowania - genetyce i jej "specyfice miejscowej". Co odnieść można by zarówno do sylwetki, jak i geografii :) . Okazuje się, że pomimo znikomej ilości testosteronu, istnieje grupa mięśniowa, która kobietom rośnie względnie szybciej, nie gorzej niż mężczyznom - są nią uda i pośladki. Budowa bioder i "obsługujących" ich mięśni jest u kobiet ewolucyjnie wykształcona wyjątkowo dobrze i w relacji do masy potrafią być one nawet silniejsze od mężczyzn. Podobnie jest z tkanką tłuszczową, która choć u obu płci pełni rolę "zapasu energetycznego", to u wielu kobiet rozkłada się "atrakcyjniej" (piersi, pośladki) niż u mężczyzn (głównie brzuch). W tym ostatnim właśnie zakresie dominują mieszkanki południa, u których wcięcie w tali zasadniczo powiększa się wraz z masą ciała (z hiszp. określa się to curvas, czyli cenione ogólnie wcięcia/zakręty sylwetki).
U kobiet z północy jest niestety odwrotnie (tycie brzuszne, podobne jak u mężczyzn). Ta właśnie - południowa część kobiecej populacji nie tylko nie miała genetycznych szans na promowaną propozycję zbliżania się sylwetką do "wzorca Bruce'a Lee", ale także i ochoty rezygnować z tego, co od wieków dawało uznanie. Euro-amerykański trend maskulinizacji wizerunku kobiety spotkał się latynoską kontrą i dumna obroną kształtów uznawanych globalnie nie tylko na konkursach piękności, ale także w pop-kulturze, którego ikonami były (i pozostają) Salma Hayek, Jennifer Lopez, czy Shakira.

Salma Hayek, „Desperado” 1994








Jeden z tysięcy popularnych shortsów
https://www.facebook.com/reel/3889031921382951


Wpisując po hiszpańsku "pośladki” , trafisz na setki dziewczyn prezentujących ćwiczenia i ich efekty. Wiele z nich potrafi wyróżnić się stosunkiem szerokości biodra/talia 2:1 i wielkością mięśni pośladkowych o których mężczyźni mogą sobie jedynie pomarzyć (co i często robią). Kobiecy trening na masę ukonstytuował swoją zasadność bardziej niż kiedykolwiek wcześniej i we wskazanej wersji podkreśla kobiecość (w przeciwieństwie do kulturystek ukierunkowanych na męski wzorzec sylwetki). Tak nie mniej, kultura macho obejmuje nie tylko różnice płciowe w budowie i wzajemnym, płciowym, różnicami tymi zainteresowaniu, ale także tradycyjne role społeczne. Obecność mężczyzny pozostaje kluczowa w kobiecym treningu, tak w sensie uznania dla jego efektów, jak i czynnym prowadzeniu i motywowaniu.
W pierwszej dekadzie XXI w. pojawił się ogólnie dostępny Internet, a z nim - media społecznościowe, a to spowodowało spadek znaczenia "dyktatorów właściwego trendu sylwetki”, na rzecz oddolnej kreacji wzorców pop-kultury. Lawinowo rosnąca ilość młodych bohaterek social mediów oraz algorytmy pozycjonujące wg zainteresowania widza, jasno pokazują, jaka forma kobiecości (także w sensie fizycznym) cieszy się dominującym uznaniem.
Wspomniane, specyficzne femi-cechy wyznaczyły także współczesny kierunek kobiecego sportu siłowego, rozwijany głownie w iberyjskiej części świata i polegający na osiąganiu umięśnienia ud i pośladków oraz maksymalnej dysproporcji pomiędzy biodrami a talią.




TikTok @norbrtomnz









Shortsy Jon James Cano - jednego z latynoskich trenerów personalnych
https://www.youtube.com/shorts/1S-T-pkmVbA?feature=share
Latynoskie dziewczyny określają zdecydowanie i dominację jako typowe i pożądane cechy męskie, a „hombre-alfa”, to komplement. Zestawienie trener-alfa i jego skrupulatne podopieczne powoduje, że z jednej kolumbijskiej siłowni można by skompletować kobiecą reprezentację przewyższającą poziomem niejedną kadrę narodową.
Obecnie także i polskie dziewczyny podążają za tym nurtem celu treningowego, stawiąc bardziej na pośladki niż bicepsy, choć treningi oparte na głośno motywującym macho-trenerze wciąż jeszcze pozostają domeną Południa, a patrząc na to , filmowy tytuł „Kobieta pod presją” nabiera nowego - dosłownego znaczenia.


Polska wydaje się być wciąż pod nieco większym wpływem fali społecznych zmian unisex (niwelowanie różnic płci), niż kultury łacińskiej (z hiszp. latino), gdzie każda z płci jest admirowana na swój sposób, a za tym - mocno różnicowana.
MEGABOL związany jest z klasyką kierunku i postrzeganiem kulturystyki przez pryzmat męskiego testosteronu. Taki też jest nasz cel, target i wizerunek. Nie utożsamiamy się jako marka ze wszechobecnym manieryzmem bezpłciowości, którego podwalinami byłaby jakaś statuetka „Mosfilm” z symetryczną sylwetką i rolą mężczyzny i kobiety, a kontinuum, tysiące współczesnych obrazków stokowych - symetrycznej geometrycznie pary, synchronicznie wykonującej podskoki, pompki na jednej ręce, czy przysiad pod wspólnym gryfem.





MEGABOL. JEDYNA W POLSCE TAKA MARKA


Dlatego właśnie lubimy sięgać na Południe i bliższą nam pozostanie symbolika czerwonego logo - ukazującego piękno płciowej różnorodności; męskiej siły i kobiecego wdzięku. Logo, po które sięgnąć było warto dopiero teraz - kiedy może przykuć uwagę, a w "naszych czasach" byłoby pospolite jak ta małżeńska fotka z wakacji.
Rodzi się pytanie, czy w ogóle wolno nam traktować kulturystykę, jako ściśle męską dyscyplinę, w której miejscem kobiety jest wyrażanie podziwu i uznania? Odpowiedz brzmi - tak, wolno nam.



Pierce Brosnan z żoną - Keely Smith fot. Meksyk 1994